Rollkur
Określenie „rollkur” zostało stworzone przez niemieckie pismo branżowe „St. Georg” w nawiązaniu do zrolowanej szyi konia. Po raz pierwszy w latach osiemdziesiątych XX wieku upubliczniono w niemieckich mediach ową, wzbudzającą szereg kontrowersji metodę treningu. Głównie zauważalna w ujeżdżeniu, co wyszło na światło dzienne po sfotografowaniu znanej i utytułowanej zawodniczki ujeżdżenia. Ta metoda jest stosowana u wielu jeźdźców z najwyższej „półki” , na poziomie GP. Budzi bardzo wiele kontrowersji u różnych jeźdźców.
Czym jest rollkur?
Międzynarodowa Federacja Jeździecka w swoich oficjalnych dokumentach preferuje mniej obciążone negatywnymi odczuciami słowo hiperfleksja. Robocza definicja rollkuru lub też hiperfleksji, zaproponowana podczas przeprowadzonego w 2006 roku z ramienia FEI sympozjum, brzmi:
Hiperfleksja szyi jest techniką pracy / treningu, polegającą na wzdłużnym wygięciu środkowej części szyi konia. Pozycji tej koń nie jest w stanie utrzymać samodzielnie przez dłuższy czas, bez negatywnych konsekwencji w zakresie dobrostanu. [...] Trzeba zdawać sobie sprawę, że hiperfleksja jako pomoc treningowa musi być stosowana prawidłowo, ponieważ w wykonaniu niedoświadczonego / niewykwalifikowanego jeźdźca czy trenera technika ta może stać się znęcaniem się nad koniem. (źródło: wikipedia.org/wiki/Rollkur oraz hipologia.pl)
Koń podczas hiperfleksji jest zmuszony do skrajnego zrolowania szyi, inaczej przeganaszowania, a co za tym idzie koń niemal dotyka pyskiem klatkę piersiową!
Czy hiperfleksja wpływa na konia?
Nowo opracowany, przez firmę Videomed GmbH i lekarza weterynarii dr Stumpe, endoskop pozwala na przeprowadzenie badania endoskopowego u konia w ruchu. Dr Stumpe wraz z innymi badaczami z Instytutu Nauk Hipologicznych, związanego z Państwowym Stadem Ogierów w Neustadt-Dosse, wykorzystali to urządzenie do zbadania, jak wpływa rollkur na drogi oddechowe konia. Uzyskane obrazy pokazują, że u zrolowanego konia tkanka tłuszczowa i mięśniowa, spiętrzona w rejonie ganaszy, w znacznej mierze utrudnia oddychanie. U jednego z badanych koni wystąpiły również wybroczyny na śluzówce gardła.
Przeprowadzono także badania termograficzne, porównujące ciepłotę różnych obszarów ciała u konia w pozycji naturalnej i w hiperfleksji. Wynika z nich, że obszar za ganaszami, gdzie znajdują się ślinianki, który normalnie jest dobrze ukrwiony, w rollkurze ulega wychłodzeniu; podwyższa się zaś ciepłota boków konia. Na zdjęciu termograficznym widać również czerwoną plamę za uszami zwierzęcia. Dr Gerd Heuschmann uważa, że świadczy ona o nadmiernym napięciu mięśni, podobnie jak rozgrzane boki są skutkiem napięcia mięśni brzucha, którymi koń próbuje kompensować nienaturalną pozycję grzbietu i miednicy. (źródło: hipologia.pl)
Każdy z bardziej doświadczonych, świadomych jeźdźców jak i Polski Związek Jeździecki prosi wszystkie osoby zaangażowane w jakikolwiek sposób w sporty konne, przebywanie z końmi oraz opiekę, hodowlę itp. by pamiętały o kodeksie postępowania z koniem i wdrożyć owe zasady w życie, oraz pamiętać, że dobro konia jest najważniejsze! Nie osiągnięcia czy też wyniki, tylko dobro konia, jego samopoczucie i sprawność psychofizyczna.
Dobro konia musi być zawsze i wszędzie uwzględniane w sportach jeździeckich oraz nie może być podporządkowane współzawodnictwu sportowemu ani innym celom np. komercyjnym.
Musimy pamiętać, że sprawność psychofizyczna, dobre samopoczucie MUSI być na pierwszym miejscu i sprawiać, że zwierzę będzie chętnie współpracować. Niestety rollkur jest tego zaprzeczeniem. Nie mylmy rollkuru z żuciem z ręki i po prostu rozluźnieniem.
Jak wygląda rollkur w praktyce?
Wcześniej w artykule „Parę słów o ganaszowaniu” opisałam negatywne skutki przeganaszowania i nadmiernego ucisku na szczękę. Niestety, ale rollkur robi to samo, tylko ze zdwojoną siłą. Koń jest nadmiernie prowokowany do niesienia mocno zrolowanej szyi, te ćwiczenie ma za zadanie rozluźnić napięte mięśnie grzbietu i zadu, a także ma sprawić mały dyskomfort, by koń po odpuszczeniu uwydatnił jeszcze bardziej swoje ruchy finezję i lekkość. Gdy przestaje się sprawiać koniowi ból i niewygodę koń zaczyna łatwiej iść, czyli jego ruchy poszerzają się. Teoria kłócąca się bardzo z moimi ideami i autorytetami, ponieważ nie widzę piękna, finezji i pasji w tym, gdzie najpierw jeździec zadaje ból dla konia, by potem pokazywać jego finezję piękno i grację i przysłowiową HARMONIĘ. Kochani, nie tędy droga. Teraz jest parcie, by ujeżdżenie było spektakularne, konie wyżej zadzierały nogi, a efekty były szybciej uzyskiwane. Niestety spotkałam się z opinią, że jeśli koń kosztuje tyle co dom, czy dobry samochód, oczekuje się od niego szybszych efektów i zarobków. Wtedy jeźdźca niezbyt interesuje, czy konia to boli lub czy występują mikro urazy. On ma się pokazywać i wygrywać jak najlepiej. Niestety takie zdanie jest godne tego, by zabronić hodowli czy użytkowania koni takim osobom. Zacierają się granice zdrowego rozsądku, jeźdźcy za bardzo zaczynają kombinować by ich „jeździectwo” było bardziej spektakularne i widowiskowe.
Czy można zrezygnować z hiperfleksji?
Nie nawiązuje tylko do rollkuru, ale ogólnie do złego stosowania wędzidła, siłowego jeżdżenia. Rollkur zwija konia, najczęściej zwierzęta mają odstawiony zad, nie są podstawione, mają bardziej rozwinięte mięśnie boków, bo często spinają się i szukają ucieczki od dyskomfortu i bólu który sprawia im człowiek. Koń poddany hiperfleksji zmuszony jest do skrajnego przeganaszowania – dotyka on niemal pyskiem swojej piersi, co prowadzi do maksymalnego napięcia więzadła karkowego. Wbrew klasycznym zasadom ujeżdżeniowym i wytycznym samej FEI, linia czoła i nosa znajduje się daleko poza pionem, a najwyższym punktem nie jest potylica, a okolice trzeciego kręgu szyjnego. Dodatkowo, w chwili gdy nos konia znajduje się poza pionem, silnemu ograniczeniu ulega pole i ostrość widzenia. To uniemożliwia koniowi używania szyi do przywrócenia zaburzonej równowagi, jak to się dzieje na swobodzie, jest dla konia porównywalne z atakiem drapieżnika, wywołuje silną reakcję stresową i zapewnia jeźdźcowi całkowitą nad nim kontrolę. Nienaturalna pozycja i liczne bodźce bólowe w połączeniu z niemożnością ucieczki bądź zmiany stanu na neutralny – niezależnie od wysyłanych przez konia sygnałów jego sytuacja nie ulega zmianie – prowadzą w końcu do wytworzenia tzw. wyuczonej bezradności.
To skłania nas do refleksji. Każdy jeździec wysoko postawiony, któremu rollkur ułatwia i skraca pracę, będzie bronił swoich racji, lecz niestety patrząc na spostrzeżenia weterynarzy na podstawie badań przeprowadzonych i dokonanych sekcji zwłok, dziwi mnie obrona owej metody. Tajemnicą nie jest, że to szkodzi i sprawia ogromny ból.
Zastanówmy się nad tym i spójrzmy co dla nas jest ważne w pracy z koniem. Wspaniałe efekty w ujeżdżeniu? Można to uzyskać bez hiperfleksji, trwa to jednak dłużej.
Zapraszam do wypowiadania swoich opinii, spostrzeżeń oraz podawania przykładów z własnego doświadczenia. Temat będzie przeze mnie kontynuowany w kolejnych wpisach na blogu.