Jak rozluźnić konia?
W Internecie na różnych portalach jeździeckich, forach dyskusyjnych czy fb można znaleźć wiele pytań związanych właśnie z tym zagadnieniem. Najprościej jest odpowiedzieć: „Najpierw spinasz konia, a potem oczekujesz siłowo od niego by się rozluźnił?”.
My, jeźdźcy, najczęściej popełniamy podstawowy błąd. Za szybko oczekujemy efektów, które potrzebują czasu! Musimy wziąć pod uwagę jedną podstawową rzecz. Konie nie są stworzone do dźwigania człowieka ani do ciągnięcia wozu. To MY, ludzie, musimy ich tego nauczyć. Nauczyć samoniesienia, rozkładania ciężaru ciała oraz radzenia sobie z utratą równowagi spowodowanej działaniem jeźdźca. Koń czuje najdelikatniejsze dotknięcie jego ciała, mucha siądzie i już się denerwuje. Konie mają o wiele cieńszą skórę od naszej, znaczy to, że o wiele bardzie odczuwają ból, a ich receptory szybciej rejestrują dotyk.
Podam Wam teraz przykład. Wiele osób podziela moje zdanie i zdanie naukowców, którzy przeprowadzili badania by to udowodnić. To dlaczego widzimy smutne obrazy na zawodach, na treningach? A co to są te smutne obrazy? Mówimy o delikatności a niejednokrotnie oglądamy jak jeździec boksuje się z koniem, ciąga go za pysk, mówi że robi magiczne półparady! A używa bardzo dużo siły by ZMUSIĆ konia do opuszczenia głowy. Czy tak wygląda prawdziwe jeździectwo? Czy uważasz, że koń jest na tyle głupi by trzeba było go ciągle zmuszać batem i ciąganiem za pysk? Czy uważasz, że to jest przyjemne jak twój trener/instruktor każe Ci: „wysyłać sygnały do pyska konia - przytrzymaj i oddaj, jak nie reaguje to mocniej to zrób by nie wyciągał ci głowy do góry! Użyj bata!”. Jak myślisz, dlaczego ten koń (głupi koń co nic nie rozumie!) wyciąga z coraz większą siłą pysk do góry? Śpieszę z odpowiedzią!
To jest tak jakby wf-ista kazał Ci na pierwszej lekcji skakać przez kozła z saltem do przodu! I jak Ci nie wychodzi to będzie Ciebie poganiał setki razy, bo masz powtarzać aż Ci wyjdzie! A gwarantuję Ci, że będzie tylko gorzej. Szybko się zmęczysz i będziesz totalnie sfrustrowany!
Tak też jest z końmi – kazanie im od razu ustawienia głowy do dołu, chodzenia cudownym kłusem i oczekiwaniu BRAKU BŁĘDÓW, a jak popełnią, nawet nie daje im się szansy na poprawę tylko idzie w ruch bat lub kopniaki! Czy to jest sprawiedliwe? Czy jesteś tak idealnym jeźdźcem, że uważasz, że perfekcyjne wysyłasz sygnały? Czy możesz z czystym sumieniem powiedzieć, że nie było grama błędu w Twoim dosiadzie, ręce i łydce jak po tym surowo ukarałaś konia? Surowo to już dwa chlaśnięcia batem! Uderz się batem i sprawdź czy boli, i czy jest to adekwatne…
Jak prawidłowo przygotować konia do pracy? Po pierwsze, porządne rozstępowanie konia na SWOBODNEJ WODZY, nie trzymającej od pierwszych minut. Swoboda w pierwszych minutach jest najważniejsza! Koń odnajduje dzięki temu równowagę, jego mięśnie rozgrzewają się, nie krępuje ich ręka. Dochodzimy do KLUCZOWEGO momentu, nabranie wodzy, co wtedy się najczęściej dzieje? Koń, gdy czuje że nabierasz wodze, zaczyna przyspieszać i zadzierać głowę, prawda? Jak myślisz co on Ci mówi wtedy? Już tłumaczę z końskiego na nasze: „O nie…znów będę odczuwał ból w pysku, który będzie mi promieniował przez cały grzbiet aż do kości ogonowej…będzie mnie ciągał raz w lewo, raz w prawo, a wędzidło w pysku będzie mi jeździło po dziąsłach, łącznik wbijał się w podniebienie. Nie obędzie się bez kopniaków i smyrania mnie po wrażliwych lędźwiach batem…Uciekam!” Koń właśnie niemiłosiernie się napiął pod wpływem złych wspomnień z poprzedniego treningu. Wie, że będziesz usiłować go ganaszować. Nie ma tutaj grama luźnych mięśni…
By do tego nie doszło istnieje parę ćwiczeń, które w wspaniały sposób pokazują koniowi drogę w dół i do maksymalnego rozluźnienia mięśni karku, grzbietu i zadu! Koń w totalnym zaufaniu poddaje się z każdym treningiem coraz szybciej. Trzeba być konsekwentnym i wyrozumiałym!
Gdy koń zareagował w ten sposób NIGDY NIE COFAJ RĘKI, nie ciągnij za wodze! Tylko przestaw łopatkę w prawo, potem w lewo i znów w prawo, dorzuć przestawienie zadu raz od lewej łydki, raz od prawej! Tak by koń zaczął się wić jak wąż, byś czuł, że zamyka się między pomocami, czyli odpowiada na każdy Twój sygnał łydką. Ręka musi być oddająca, pokazująca kierunek. Jeśli koń napina się gdy przykładasz lewą łydkę, znaczy że musisz zrobić ustępowanie od tej łydki tak, długo aż koń pod wpływem działania Twojej łydki opuści szyję! Nie pod wpływem ciągnięcia za wodze!
Powtarzamy to działanie tak długo, aż koń pozostanie z obniżoną szyją. Nasze ciało musi wysyłać zrozumiałe sygnały i nie możemy się zmieniać. Jeśli koń mocno zadrze głowę, bo się rozkojarzył, to nie ściągamy go wodzami! Przestawiamy zad, przestawiamy łopatkę, zajmujemy go właśnie ćwiczeniami rozluźniającymi! Najczęściej popełniane błędy przez jeźdźca to zmienność w działaniu. Koń czuje się zagubiony i dlatego się broni albo ciężko go przekonać do danego ćwiczenia.
Inna teoria głosi, że jak rzuci się wodze to koń będzie kłusował w rytmie i równowadze na wprost, przez co osiągniemy ten sam efekt. Lecz ja się z tym nie zgodzę. Osiągniemy tylko dążność ruchu naprzód i wyprostujemy konia, ale nie rozluźnimy, a dlaczego tak uważam? Spróbujcie po takim kłusie, nawet gdy koń ładnie zaokrągli szyję w dół, wjechać na koło – koń odegnie, czyli napnie. W takim momencie powinniśmy zrobić ustępowanie do momentu aż koń odpuści, czyli obniży głowę i rozluźni się. Trzeba powtarzać to tak długo zrozumie, że jak przyłożymy łydkę on musi odpuścić mięśnie. Efekty są zaskakujące! Nie chodzi tu o trzymanie łydki przy boku konia lecz ustępowanie od impulsu, by koń niwelował swoje napięcia od działania łydki! Dosiad nie przesuwający się, będący w równowadze a ręka stabilna i raczej oddająca, nadająca kierunek w dół!
Jest to ciężka praca, oczekująca od jeźdźca konsekwencji, niezmienności w działaniu i cierpliwości!
W następnym artykule przedstawię dokładnie ćwiczenia, które pomogą Wam zrozumieć mechanizmy działania naszego dosiadu połączonego z działaniem łydki, która ma rozluźniać konia.
~ Marta Adamkiewicz