Chcę zjeść cukierka, a zarazem mieć cukierka

W jeździectwie oraz w treningu koni ważne jest to, by zacząć naukę od solidnych podstaw. Nie da rady przeskoczyć lub ominąć żadnego etapu treningu.
Zarówno trening ludzi, jak i koni powinien opierać się na cyklu; piramidzie ujeżdżeniowej (drzewem szkoleniowym) – w przypadku koni, czy ścieżki szkoleniowej – u jeźdźców. Jeśli pominiemy element treningu konia, kolejność cyklu będzie zachwiana, przez co koń nie osiągnie właściwego wyszkolenia, a jego psychika i zdrowie będą źle rozwinięte. Analogiczna sytuacja dotyczy jeźdźców; nie da się nauczyć dobrego dosiadu w galopie i skoku, jeśli jeździec ma problem z ćwiczebnym, czy zapanowaniem nad koordynacją swojego ciała.

Nagminnie pojawiający problem u jeźdźców to brak wiedzy na temat prawidłowego powodowania koniem. To nie żart – to fakt!

Z najbardziej powszechnych niedociągnięć mogę wymienić: brak zrozumienia istoty prowadzenia konia na zewnętrznej wodzy, brak elementarnej wiedzy nt. „jak skręcić konia”. Jestem pewna, że te niedociągnięcia nie są winą jeźdźców, tylko instruktorów, wśród których najpopularniejsze są stwierdzenia typu: „jeśli chcesz skręcić w lewo, pociągnij za lewą wodzę, a jak w prawo – to w prawo!”; „ skróć wewnętrzną wodzą i trzymaj, nie możesz puścić nawet na chwilę, nie wolno dawać koniowi luźnej wodzy” lub krzycząc na placu, w międzyczasie skubiąc słonecznik: „…i łyda łyda, łyda, a jak nie reaguje to mocniej KOPNIJ PIĘTĄ!”. Finalnie podopieczni takich instruktorów zaczynają wchodzić w bardziej zaawansowany trening, z brakiem fundamentalnej wiedzy, co gorsze myślą o skokach przez przeszkody, odznakach czy startach w zawodach.

Trafiam na wielu jeźdźców, którzy dosłownie zderzają się z rzeczywistością. W tych sytuacjach niestety „galopujące” osoby wracają na lekcje początkujące, w których uczą się właściwie działać. Ci jeźdźcy często mają problem z pozbyciem się złych nawyków, niewłaściwego działania, przez co ich ścieżka się wydłuża.

Te przemyślenia nasunęły mi się po tegorocznych feriach w siodle, podczas których miałam okazję pracować z jeźdźcami ze wszystkich województw. Niestety wiele osób deklarowało wyższy poziom wyszkolenia, niż posiadało w rzeczywistości. Nasuwa mi się jeden wniosek, który jest bardzo niepokojący. Uprawnienia instruktorskie zdobywają osoby, które maja niewielką wiedzę lub przyjęte standardy naginają do własnych potrzeb, a tym samym odchodzą od klasycznej szkoły jazdy.

Dla zdobycia klienta, który „ma być zadowolony”, powszechną praktyką jest wprowadzanie koralu; konie idą ogon za ogonem, a jeźdźcy spełniają swoje marzenia o galopie w koralu lub na lonży. Instruktor jest pewien, że jeździec, który ma poczucie szybkiego progresu powróci na kolejne zajęcia.

Rodzi się pytanie: „Czy właśnie o to chodzi?”. Ja mówię stanowcze „nie”. Dlaczego?

Wracając do początku mojego tekstu – ważne są podstawy! Nawet jeśli jeździec będzie przez rok na etapie stępa i kłusa, to instruktor powinien wyjaśnić mu powód, a także dokładać wszelkich starań, aby jego podopieczny właściwie panował nad swoim ciałem, „rozumiał łydkę” i szlifował dobry dosiad.

Kończąc swój wpis, chciałabym zaznaczyć, że jeździectwo to nie cukierkowy bal, tylko dyscyplina jeździecka, w której mamy do czynienia z żywą istotą. Wiedzę należy czerpać od profesjonalistów, by rozwijać się w sposób właściwy, a progres był stały. Zwróćcie uwagę na dobór szkółki jeździeckiej czy klubu. Przyglądajcie się stosowanym metodom i odrzucajcie te, które służą szybkiej nauce, ale opartej na pozorach (jazda w kółko po ścianie, na lonżowniku czy koralu).

Autor: Marta Adamkiewicz

Copyright © 2022 Stajnia ISKRA
Design: Proformat
crossmenuarrow-right linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram