W dzisiejszym wpisie chciałabym kontynuować wątek „Różne spojrzenia na współczesne metody treningowe”. Podsumowując poprzedni tekst mogę stwierdzić „ilu trenerów - tyle metod”. Każdy instruktor czy trener w którymś momencie czuje się na tyle pewnie w pracy z końmi, że zaczyna wdrażać swoje sposoby treningowe. Jeśli te metody nie sprawiają bólu ani nie przekraczają norm dobrostanu zwierzęcia, wszystko jest w porządku. Jednak, gdy instruktor / trener zaczyna być „fantastą”, który wciąż wymyśla nowe patenty by ułatwić jazdę i dać złudne wrażenie postępu - to już odbiega od właściwego podejścia i traktowania koni.
PATENTY, A DOBRO KONIA
Przytoczę kilka przykładów niehumanitarnych rozwiązań, z którymi się spotkałam.
1. PATENTY WŁASNE
Poznałam instruktora, który wymyślił patent by koń nie brał głowy w dół. Konstrukcja wyglądała następująco: pasek przyczepiony do przedniego łęku – biegnący wzdłuż linii szyi, pomiędzy uszami, przez środek czoła, całość wieńczyła pętla na wargę. W efekcie zastosowania tego mechanizmu koń chcąc się schylić czuje potworny ból, ponieważ sznurek wrzyna się w delikatna tkankę. Patent spełnia swoją funkcję, ponieważ koń obawia się obniżyć głowę.
2. CZARNA WODZA
Czarna wodza – powszechnie używana przez trenerów, w przypadku jeźdźców, którzy nie radzą sobie z zadzieraniem końskiej głowy. Kiedy koń nie chce obniżyć łba od delikatnego, a nawet silnego działania ręki, zakłada się ten patent, w wyniku czego wymusza się na zwierzęciu zaokrąglenie szyi i grzbietu. Jest to jednak bardzo złudy efekt. Jeśli chcesz zgłębić temat czarnej wodzy odsyłam do mojego wpisu: http://www.stajniaiskra.pl/art/1073/czarna-wodza.html
3. WYPINACZE
Wypinacze stosowane powszechnie w szkółkach jeździeckich, ale również przez niektórych doświadczonych jeźdźców i trenerów, są kolejnych patentem wyrządzającym krzywdę koniowi. Ci, którzy twierdzą, że w wypinaczach koń lepiej łapie równowagę, jest spokojniejszy, poprawnie rozbudowuje swoja muskulaturę i uczy się noszenia głowy, są w wielkim błędzie. Wypinacze powodują niesamowite napięcia u zwierzęcia i absolutnie nie prowadza do podstawienia.
4. NACHRAPNIK I SKOŚNIK
Ich zadaniem ma być prawidłowe ustawienie wędzidła w pysku konia. Niestety, nieprawidłowo zapięty nachrapnik prowadzi do dyskomfortu konia; zwierze nie może swobodnie przełykać śliny, a tym samym nie może się rozluźnić. Usłyszałam kiedyś od pewnej instruktorki, która trenuje ujeżdżenie, że zawdzięcza sukcesy w pracy ze swoimi końmi właśnie zaciśniętemu nachrapnikowi. Twierdziła, że nachrapnik pomaga jej podstawić konia. Ja uważam, że dobrze ułożony koń, który odpowiada na delikatne pomoce nie potrzebuje zaciśniętego nachrapnika i skośnika. Kiedy sama stosuję nachrapnik, nie zaciskam go (zakładaj go tak, aby pomiędzy sanki a nachrapnik weszły dwa palce), przez co koń może swobodnie przeżuwać i otwierać pysk, kiedy czuje taką potrzebę. Zapewne jesteś teraz zdziwiony, że mówię o swobodzie otwierania pyska, bo powinnam robić wszystko, aby tego nie robił. Zgadzam się! Jednak koń nie otwiera pyska bez powodu; w takich sytuacjach musisz przeanalizować czy:
- nie stosujesz zbyt silnej ręki,
- siodło nie jest źle dopasowane,
- nie dajesz za mało przerwy podczas kolejnymi ćwiczeniami,
- Twój dosiad nie jest zbyt agresywny,
- Twoja łydka jest stabilna…
To tylko niektóre z elementów, które wpływają na otwieranie pyska u konia.
IM WIĘCEJ SPRZĘTU, TYM MNIEJ TALENTU
To bardzo trafne stwierdzenie; jeźdźcy, którzy mają wyczucie i dobre podejście do koni, nie potrzebują patentów. Świadomy trener nie uczy jeźdźca pracy na skróty, tylko wyczucia jeździeckiego.
PODĄŻAJ ZA RYTMEM KONIA
Opisując podążanie za rytmem podeprę się przykładem z naszej stajni. Wiosną 2017 r. kupiliśmy młodą klacz, która była zajeżdżona na czarnej wodzy. Kiedy przystąpiłam do trenowania jej broniła się przed wędzidłem, uciekała od łydki i wyraźnie bała o pysk. Postanowiłam zastosować przy niej pracę od podstaw – stęp i kłus, sprawdzanie reakcji, uwrażliwianie na pomoce. Kiedy doszłyśmy do etapu „prosty koń, idący w równowadze” postanowiłam odstawić klacz na łąki (przez cały sezon letni). Do treningu powróciłyśmy w październiku. Finalnie klacz odzyskała równowagę i dojrzała do pracy. Uspokoiła się, przez co praca z nią jest czysta przyjemnością.
Reasumując, warto dać zwierzęciu czas i nie przyspieszać procesu szkolenia. Koń, który ma złe doświadczenia musi odbudować się psychicznie i pozbyć się złych emocji związanych z jeźdźcem. Czas i Twoja cierpliwość sprawią, że koń stanie się ufny i chętny do współpracy.
Przytoczyłam Ci kilka przyrządów i patentów stosowanych w treningu koni. Nie zgadzam się z używaniem żadnego z nich. W Stajni Iskra mamy ponad 40 czynnie pracujących koni różnych ras. W swojej pracy z nimi nie stosuję czarnej wodzy, wypinaczy czy zaciśniętych nachrapników, a nasze konie są bezpieczne i wytrenowane na poziomie klasy P i N. Można mieć tylko jeden wniosek; spokojna praca i podążanie zgodne z rytmem konia daje efekty na lata, natomiast jazda na skróty generuje napięcia i ogromy stres u zwierzęcia. Jeśli kochasz i podziwiasz konie, powinieneś dążyć do ich szczęścia i komfortu w pracy z Tobą. Zachęcam do świadomego i spokojnego podchodzenia do pracy z końmi. Osoba, która zajmuje się młodymi i trudnymi końmi musi być świetnym obserwatorem i znawcą psychiki końskiej, aby móc podejmować właściwe decyzje. Łatwo jest zniszczyć psychikę konia, a odbudowanie jej trwa latami a czasem jest już nie do odbudowania.
Autor: Marta Adamkiewicz