Różne spojrzenia na współczesne metody treningowe

ZACZNIJMY OD HISTORII

Żeby zacząć pisać o współczesnym jeździectwie muszę opisać Wam skąd wywodzi się klasyczna Szkoła Jazdy konnej.  Klasyczne jeździectwo wywodzi się od wspaniałego dowódcy Ksenofonta, który swoje metody szkoleniowe opisał w książce pt. „Sztuka Jeździecka” (bardzo polecam tą lekturę). Ksenofont został uznany za ojca literatury jeździeckiej ponieważ jego dzieła powstały ok 370 p. n. e . Na drodze selekcji wybierał on  tylko szybkie, giętkie i odważne konie, które po odbyciu szkolenia potrafiły elementy takie jak piaff, lotną zmianę nogi, czy lewady – czyli składowe obecnego czworoboku, a ponad to wykazywały się oddaniem (nie zawodziły podczas bitwy).

Ksenofont powiedział ” Jeśli koń ma być pożyteczny w czasie wojny, a podczas jazdy nosić się ładnie i wyniośle, nie może być targany za pysk, ani tez bity batem czy kuty ostrogami.”  

Inną wybitną postacią, formującą klasyczną szkołę jazdy jest m.in. Federico Grisone – założyciel słynnej i uznanej szkoły paradnej. Jego metody treningowe polegały na lekkości i harmonii. Kolejną wielką postacią klasycznej szkoły jazdy konnej był Cesarz Fiaschi, który napisał książkę “Traktat o kiełznaniu, treningu i podkuwaniu koni”. Kładł on nacisk na naturalne aspekty treningu i indywidualne podejście do każdego konia. Giambattista Pignatelli – to kolejny wybitny trener. Podniósł on świadomość  istoty pracy na kole po jednym śladzie, które pomagają w wyprostowaniu i rozluźnieniu konia. Udowodnił, że z młodym warto pracować na dużym kole, ponieważ pomaga odnaleźć pożądaną równowagę. Celem szkolenia wszystkich z wymienionych postaci było uzyskanie sylwetki jaką prezentuje ogier, który zbliża się do klaczy. Analizując te metody szkoleniowe można zauważyć, że wykreował się jeden nurt, traktujący jako priorytet dobro konia; rozluźnienie i harmonię.

Pod koniec XIX w.  Francois Baucher napisał książkę “Methode de Eqitation”, która podzieliła świat jeździecki. Jego metody odbiegały od wcześniej wspomnianych, ponieważ narzucały wolą jeźdźca – nie harmonię. Metody te skupiały się na pracy w miejscu, cofaniu oraz dążenia do silnego wygięcia szyli i zbyt mocnego podstawienia zadnich kończyn (nie dbając o dążność ruchu naprzód). Jego szkolenie opierało się głownie na silnym działaniu łydki i ostrogi do wstrzymującej i trzymającej ręki, co miało dać efektywne podstawienie zadu. Od niego wzięło się stwierdzenie, że stęp jest ojcem wszystkich chodów. Był pionierem lotnej zmiany nogi co takt. Niestety Baucher był zwolennikiem “jazdy na ręce” czyli dążenia do rozluźnienia, poprzez ciągłe działanie ręki i półparad.
Jak widzisz klasyczna szkoła jazdy została uformowana prze wiele postaci, a tym samym metod, które w efekcie prowadziły do lekkości, równowagi i dążności ruchu na przód.

JEŹDZIECTWO OBECNIE

Po latach klasyczna szkoła została zdeformowana, a w konsekwencji koń został przesunięty na plan drugi. Zapomniano o przekazie Kseofonta (którego można porównać do współczesnego “naturalsa”), który nakłaniał do nawiązywania więzi z koniem, poprzez wyeliminowanie bata, a wzmocnienie pozytywnych bodźców –  zrozumienia i delikatności.
Czy jest wytłumaczenie na odejście od wzorców wypracowanych przez klasyków? Dlaczego w XXI wieku zderzamy się z tak okrutną rzeczywistością jeździecką? Dlaczego trenerzy uczą młodych adeptów sztuki jeździeckich brutalności i używania przemocy wobec koni? Odpowiedź wydaje się smutna i oczywista – najważniejszy jest najlepszy wynik osiągany w najkrótszym czasie.
Stosowanie siły, trzymanie i ciągnięcie za pysk, kopanie łydką – to nie są metody zgodne z dobrem konia, a tym samym z prawdziwą klasyczną szkołą jeździecką. Jeśli chcesz jeździć współcześnie, ale w oparciu o klasyczne metody polecam Ci nauki dr Krzysztofa Skorupskiego.

KILKA PRZYKŁADÓW

Usłyszałam ostatnio, że nie powinno się zwracać uwagi na konia, nie słuchać go tylko wsłuchiwać w siebie i w swoje potrzeby. Czy aby na pewno?…
Nie osiągniesz podstawienia i rozluźnienia, wyginając głowę konia do wewnątrz ręką, skracając wewnętrzną wodzę, a zewnętrzną pozostawiając luźną. Takie działanie doprowadzi do zgiętego konia, z głową wygiętą w dół – ale mechanicznie. Zabraknie lekkości, podstawienia zadu i harmonii.
Klasyka mówi: Jeździmy konie od wewnętrznej łydki do zewnętrznej wodzy. Zewnętrzna wodza dyktuje na ile koń ma się wygiąć, a wewnętrzna wodza jest stabilna – rozluźniająca. Wewnętrzna łydka aktywizuje konia (mówi się, że koń ma się owinąć wokół wewnętrznej łydki), a zewnętrzna łydka pilnuje zadu by nie wypadał. Nie oznacza to, że pomoce mają być cały czas dociśnięte i trzymające. Pomoce mają być podążające za ruchem konia, a łydka przy boku lecz nie cisnąca (ma działać na zasadzie bodźca do działania) – czyli przykładamy i od razu zwalniamy działanie, gdy koń odpowiada. Tak samo dotyczy działania wodzy; jeśli czujesz opór nie ciągnij; trzymaj stabilnie rękę, a w momencie kiedy koń odpuszcza podążaj ręką za nim, przez co uzyskasz samoniesienie. Pamiętaj aby nie nadużywać pomocy. Jeśli nie będziesz odpuszczać koń uodporni się na pomoce.
Pracuj zgodnie z biomechaniką ruchu konia (koń prosty i jazda naprzód!) – do kontaktu, nie na odwrót. Wyeliminuj wygięcie głowy konia poprzez ciągnięcie za wodze, nie ganaszuj wierzchowca kiedy nie ma dążności ruchu na przód i brak równowagi.

POZYTYWNE WZMOCNIENIE

Chcesz uzyskać najlepsze efekty? Nagradzaj! W swoim treningu wprowadź cel, do którego koń będzie dążył – nagrodę za starania i dobrą pracę.
Ostatnio byłam świadkiem przykrego zdarzenia. Obserwowałam trening klasowego jeźdźca pod okiem utytułowanego trenera. Jeździec przez 45 minut prowadził bardzo intensywny trening. Zaczął od jazdy po kole na wyprostowanym koniu (koń był zrolowany, miał odstawiony zad, a jego lewa zadnia noga szła po śladzie prawego przodu – co wskazywała na krzywy chód). Następnym ćwiczeniem były zagalopowania. I znowu; zrolowany wierzchowiec, poruszający się czterotaktem z odstawionym ogonem. Ręka jeźdźca była cały czas pociągająca, a wewnętrzna wodza skrócona. Koń nawet przez chwilę nie był podstawiony. Po 45 minutach koń doczekał się puszczenia wodzy. Niestety nie była to swoboda, nos zwierzęcia wciąż był skierowany do jego klatki piersiowej. Jeździec, w przeciwieństwie do swojego wierzchowca, dostał nagrodę od trenera – pochwały za swój “wspaniały” trening.
Tak ma wyglądać współczesne, modelowe jeździectwo? Konie wytresowane przez patenty, dobrze znające smak bólu? Takie zwierzęta nie czerpią przyjemności z pracy z jeźdźcem; nie zaznają rozluźnienia czy podstawienia. Takie zwierzęta są nieobecne, zniechęcone, chowające się za wędzidło, walczące…
Ja mówię temu głośne “NIE”! Moje konie są nagradzane za trud, który wkładają w trening. Po każdym wykonanym zadaniu dostają nagrodę w formie odsapki i luźnej, swobodnej wodzy.
Czy znasz pojęcie Syndromu Pawłowa? Zastanów się jak możesz  połączyć Syndrom Pawłowa z treningiem koni. W następnym artykule napiszę więcej na temat właściwych metod treningowych, opartych na pozytywnym wzmocnieniu. Tymczasem zachęcam Cię do dzielenia się swoimi refleksjami. Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii o współczesnym jeździectwie.

PATENTY, A DOBRO KONIA
Przytoczę kilka przykładów niehumanitarnych rozwiązań, z którymi się spotkałam.

1. PATENTY WŁASNE
Poznałam instruktora, który wymyślił patent by koń nie brał głowy w dół. Konstrukcja wyglądała następująco: pasek przyczepiony do przedniego łęku – biegnący wzdłuż linii szyi, pomiędzy uszami, przez środek czoła, całość wieńczyła pętla na wargę. W efekcie zastosowania tego mechanizmu koń chcąc  się schylić czuje potworny ból, ponieważ sznurek wrzyna się w delikatna tkankę. Patent spełnia swoją funkcję, ponieważ koń obawia się obniżyć głowę.

2. CZARNA WODZA

Czarna wodza – powszechnie używana przez trenerów, w przypadku jeźdźców, którzy nie radzą sobie z zadzieraniem końskiej głowy. Kiedy koń nie chce obniżyć łba od delikatnego, a nawet silnego działania ręki, zakłada się ten patent, w wyniku czego wymusza się na zwierzęciu zaokrąglenie szyi i grzbietu. Jest to jednak bardzo złudy efekt. Jeśli chcesz zgłębić temat czarnej wodzy odsyłam do mojego wpisu: http://www.stajniaiskra.pl/art/1073/czarna-wodza.html

  

3. WYPINACZE
Wypinacze stosowane powszechnie w szkółkach jeździeckich, ale również przez niektórych doświadczonych jeźdźców i trenerów, są kolejnych patentem wyrządzającym krzywdę koniowi. Ci, którzy twierdzą, że w wypinaczach koń lepiej łapie równowagę, jest spokojniejszy, poprawnie rozbudowuje swoja muskulaturę i uczy się noszenia głowy, są w wielkim błędzie. Wypinacze powodują niesamowite napięcia u zwierzęcia i absolutnie nie prowadza do podstawienia.

4. NACHRAPNIK I SKOŚNIK
Ich zadaniem ma być prawidłowe ustawienie wędzidła w pysku konia. Niestety, nieprawidłowo zapięty nachrapnik prowadzi do dyskomfortu konia; zwierze nie może swobodnie przełykać śliny, a tym samym nie może się rozluźnić. Usłyszałam kiedyś od pewnej instruktorki, która trenuje ujeżdżenie, że zawdzięcza sukcesy w pracy ze swoimi końmi właśnie zaciśniętemu nachrapnikowi. Twierdziła, że nachrapnik pomaga jej podstawić konia. Ja uważam, że dobrze ułożony koń, który odpowiada na delikatne pomoce nie potrzebuje zaciśniętego nachrapnika i skośnika. Kiedy sama stosuję nachrapnik, nie zaciskam go (zakładaj go tak, aby pomiędzy sanki a nachrapnik weszły dwa palce), przez co koń może swobodnie przeżuwać i otwierać pysk, kiedy czuje taką potrzebę. Zapewne jesteś teraz zdziwiony, że mówię o swobodzie otwierania pyska, bo powinnam robić wszystko, aby tego nie robił. Zgadzam się! Jednak koń nie otwiera pyska bez powodu; w takich sytuacjach musisz przeanalizować czy:

  • nie stosujesz zbyt silnej ręki,
  • siodło nie jest źle dopasowane,
  • nie dajesz za mało przerwy podczas kolejnymi ćwiczeniami,
  • Twój dosiad nie jest zbyt agresywny,
  • Twoja łydka jest stabilna…

To tylko niektóre z elementów, które wpływają na otwieranie pyska u konia.

IM WIĘCEJ SPRZĘTU, TYM MNIEJ TALENTU
To bardzo trafne stwierdzenie; jeźdźcy, którzy mają wyczucie i dobre podejście do koni, nie potrzebują patentów. Świadomy trener nie uczy jeźdźca pracy na skróty, tylko wyczucia jeździeckiego.

PODĄŻAJ ZA RYTMEM KONIA
Opisując podążanie za rytmem podeprę się przykładem z naszej stajni. Wiosną 2017 r. kupiliśmy młodą klacz, która była zajeżdżona na czarnej wodzy. Kiedy przystąpiłam do trenowania jej broniła się przed wędzidłem, uciekała od łydki i wyraźnie bała o pysk. Postanowiłam zastosować przy niej pracę od podstaw – stęp i kłus, sprawdzanie reakcji, uwrażliwianie na pomoce. Kiedy doszłyśmy do etapu „prosty koń, idący w równowadze” postanowiłam odstawić klacz na łąki (przez cały sezon letni). Do treningu powróciłyśmy w październiku. Finalnie klacz odzyskała równowagę i dojrzała do pracy. Uspokoiła się, przez co praca z nią jest czysta przyjemnością.
Reasumując, warto dać zwierzęciu czas i nie przyspieszać procesu szkolenia. Koń, który ma złe doświadczenia musi odbudować się psychicznie i pozbyć się złych emocji związanych z jeźdźcem. Czas i Twoja cierpliwość sprawią, że koń stanie się ufny i chętny do współpracy.

Przytoczyłam Ci kilka przyrządów i patentów stosowanych w treningu koni. Nie zgadzam się z używaniem żadnego z nich. W Stajni Iskra mamy ponad 40 czynnie pracujących koni różnych ras. W swojej pracy z nimi nie stosuję czarnej wodzy, wypinaczy czy zaciśniętych nachrapników, a nasze konie są bezpieczne i wytrenowane na poziomie klasy P i N. Można mieć tylko jeden wniosek; spokojna praca i podążanie zgodne z rytmem konia daje efekty na lata, natomiast jazda na skróty generuje napięcia i ogromy stres u zwierzęcia. Jeśli kochasz i podziwiasz konie, powinieneś dążyć do ich szczęścia i komfortu w pracy z Tobą. Zachęcam do świadomego i spokojnego podchodzenia do pracy z końmi. Osoba, która zajmuje się młodymi i trudnymi końmi musi być świetnym obserwatorem i znawcą psychiki końskiej,  aby móc podejmować właściwe decyzje. Łatwo jest zniszczyć psychikę konia, a odbudowanie jej trwa latami a czasem jest już nie do odbudowania.

Autor: Marta Adamkiewicz

 

Copyright © 2022 Stajnia ISKRA
Design: Proformat
crossmenuarrow-right linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram